wtorek, 11 sierpnia 2015

Zamroczenie

Jedynym dźwiękiem roznoszącym się w pokoju było ciche pobrzękiwanie szklaneczek – mniejszej, wypełnionej whisky, większej, wypełnionej piwem. Jedna z dwóch kobiet znajdujących się w pomieszczeniu odchyliła swoją szklankę, pojedynczym haustem opróżniając ją z zawartości, po czym nieco głośniej niż tego chciała, odłożyła ją na maleńki stoliczek przy sobie i napełniła ponownie.
Jej towarzyszka spoglądała na nią spod leniwie przymrożonych powiek. Obie piły w mniej więcej tym samym tempie i w mniej więcej tej samej ilości, ale podczas gdy ona czuła tylko lekkie zawroty głowy, kobieta siedząca naprzeciw niej miała już trochę nieprzytomny wzrok.
Dobrze, że nie jestem fanką whisky.” - pomyślała Alana, sama dopijając zawartość swojej szklanki. Otworzyła nową butelkę piwa i wlała połowę do naczynia.
- Chwila, chwila... - usłyszała, gdy już przykładała szkło do ust. - Chciałabym złożyć toast.
Margot uniosła swoją szklaneczkę. Jej usta układały się w promienny uśmiech.
- Za co? - zapytała cicho Alana.
Margot przez dłuższą chwilę siedziała w milczeniu, a potem odpowiedziała, powoli wymawiając każde słowo. - Za Vergerów. Wspaniałych Vergerów, niech ich piekło pochłonie.
- Pozwolę sobie odmówić wypicia tego toastu. - Margot zaśmiała się nagle. Jej śmiech był chrapliwy i szorstki.
- Ja chyba też. Chociaż...whisky to whisky. - lód zabrzęczał na dnie ponownie opróżnionej szklaneczki. Margot zamknęła oczy i rozsiadła się wygodniej za swoim siedzeniu. Alana była przez chwilę pewna, że kobieta zasnęła. Nagle Margot znowu się odezwała.
- Alalalalalana...- kobieta zachichotała, tym razem szczerze.
- Słucham cię, Margot?
- Czego ty tu tak naprawdę szukasz?
Alana odchyliła się w swoim fotelu, rozmyślając nad możliwymi odpowiedziami. Will Graham? Może. Zemsta? Z całą pewnością.
- Spokoju. - odpowiedziała. Margot drgnęła i spojrzała na nią, na tyle badawczo na ile pozwalał jej alkohol w jej organizmie.
- Więc może naprawdę mogę być twoim wejściem. - Powiedziała prawie szeptem. Alana uśmiechnęła się.
- Tak jak ja twoim.


Jej dłonie były drżące, wilgotne i szorstkie, zupełnie inne, niż Alana sobie wyobrażała. Nie żałowała jednak, że to nie delikatne, wypielęgnowane dłonie błądziły po jej ciele. Nie, w ten sposób...w ten sposób Margot stawała się dla niej bardziej ludzka. Alana wsunęła palce między jej skręcone włosy, chcąc być bliżej, jeszcze bliżej. Czuła jej usta na swojej szyi, delikatne pocałunki niewiele różniące się od muśnięć skrzydeł motyla na nagiej skórze i nareszcie, pierwszy raz od wielu miesięcy, Alana poczuła spokój. 



_______________________________________________________
#lifegoals

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz