Jedynym
dźwiękiem roznoszącym się w pokoju było ciche pobrzękiwanie
szklaneczek – mniejszej, wypełnionej whisky, większej,
wypełnionej piwem. Jedna z dwóch kobiet znajdujących się w
pomieszczeniu odchyliła swoją szklankę, pojedynczym haustem
opróżniając ją z zawartości, po czym nieco głośniej niż tego
chciała, odłożyła ją na maleńki stoliczek przy sobie i
napełniła ponownie.
Jej
towarzyszka spoglądała na nią spod leniwie przymrożonych powiek.
Obie piły w mniej więcej tym samym tempie i w mniej więcej tej
samej ilości, ale podczas gdy ona czuła tylko lekkie zawroty głowy,
kobieta siedząca naprzeciw niej miała już trochę nieprzytomny
wzrok.
„Dobrze,
że nie jestem fanką whisky.” -
pomyślała Alana, sama dopijając zawartość swojej szklanki.
Otworzyła nową butelkę piwa i wlała połowę do naczynia.
- Chwila, chwila... - usłyszała, gdy już przykładała szkło do
ust. - Chciałabym złożyć toast.
Margot uniosła swoją szklaneczkę. Jej usta układały się w
promienny uśmiech.
- Za co? - zapytała cicho Alana.
Margot przez dłuższą chwilę siedziała w milczeniu, a potem
odpowiedziała, powoli wymawiając każde słowo. - Za Vergerów.
Wspaniałych Vergerów, niech ich piekło pochłonie.
- Pozwolę sobie odmówić wypicia tego toastu. - Margot zaśmiała
się nagle. Jej śmiech był chrapliwy i szorstki.
- Ja chyba też. Chociaż...whisky to whisky. - lód zabrzęczał na
dnie ponownie opróżnionej szklaneczki. Margot zamknęła oczy i
rozsiadła się wygodniej za swoim siedzeniu. Alana była przez
chwilę pewna, że kobieta zasnęła. Nagle Margot znowu się
odezwała.
- Alalalalalana...- kobieta zachichotała, tym razem szczerze.
- Słucham cię, Margot?
- Czego ty tu tak naprawdę szukasz?
Alana odchyliła się w swoim fotelu, rozmyślając nad możliwymi
odpowiedziami. Will Graham? Może. Zemsta? Z całą pewnością.
- Spokoju. - odpowiedziała. Margot drgnęła i spojrzała na nią,
na tyle badawczo na ile pozwalał jej alkohol w jej organizmie.
- Więc może naprawdę mogę być twoim wejściem. - Powiedziała
prawie szeptem. Alana uśmiechnęła się.
- Tak jak ja twoim.
Jej dłonie były drżące, wilgotne i szorstkie, zupełnie inne, niż
Alana sobie wyobrażała. Nie żałowała jednak, że to nie
delikatne, wypielęgnowane dłonie błądziły po jej ciele. Nie, w
ten sposób...w ten sposób Margot stawała się dla niej bardziej
ludzka. Alana wsunęła palce między jej skręcone włosy, chcąc
być bliżej, jeszcze bliżej. Czuła jej usta na swojej szyi,
delikatne pocałunki niewiele różniące się od muśnięć skrzydeł
motyla na nagiej skórze i nareszcie, pierwszy raz od wielu miesięcy,
Alana poczuła spokój.
_______________________________________________________
#lifegoals
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz