W tą
mroźną, zimową noc
Przed
świętami o chwilę
W łózkach
smacznie wszyscy spali
Oprócz
córki, która pisała pedalskie fanfiction
Dziewczyna
odgarnęła różowe kosmyki z twarzy. Martwiła się. Wybijała
północ, a ona ciągle nic nie napisała. Wiedziała, że nie ma
wiele czasu, że każda chwila wahania mogła wybić ją z rytmu,
wiedziała że jeśli nie zacznie teraz, nie zacznie nigdy.
Wiedziała, że czeka ją wiele pracy. Rozejrzała się po pokoju,
szukając natchnienia. Słów, które ułożą się w jej głowie...
No
właśnie. Słowa.
"Na
dźwięk słów które padły z ust Kuroko, Kagami zastygł w
miejscu. Przez dłuższą chwilę nie rozumiał ich sensu, a gdy
zrozumiał był jeszcze bardziej zdezorientowany.
-
Erm...mógłbyś powtórzyć? - Niebieskie tęczówki wbijały się w
niego, jakby chcąc utwierdzić go w przekonaniu że jest idiotą.
-
Moich rodziców nie ma dziś w domu, Kagami-kun. Spędzisz te święta
ze mną?
-
Ale...ale przecież ty nie obchodzisz świąt...a poza tym co z twoją
babcią? - Kagami wciąż nie był pewien w jaki sposób zareagować.
Spędzenie świąt z Kuroko nie byłoby takie dziwne, gdyby nie to,
że...
-
Babcia zdążyła już się spić cytrynówką. Kagami, czy spędzisz
tę noc ze mną? - Kuroko cierpliwie powtórzył już wcześniej
wypowiedzianą kwestię.
- Noc?
Nic nie rozumiem, ja...
-
Kagami. - Kuroko podniósł nieco głos. - Moich rodziców. Nie ma
ich w domu. Babcia śpi i nie obudzi się do drugiego dnia świąt.
Mam wolny dom. Kagami-kun, proszę, nie pozwól mi uznać cię za
idiotę którym jesteś, chcę ciągle się łudzić.
-
Ja...no dobrze, ale...
-
Świetnie. Bo wiesz, mam dla Ciebie prezent który mogę pokazać Ci
tylko gdy będziemy sami. - Kagamiemu wydało się, że dostrzegł za
kołnierzem Kuroko coś, co wyglądało jak wstążka. - Chodźmy.
-
Przecież jest dopiero siedemnasta!
-
Lubię długą grę wstępną.”
Śnieg nie
sypie, bo mamy ocieplenie klimatu
Ale
zapierdalać trzeba
Ho ho ho
Nie, to
nie ma się rymować
Pierwsza w nocy. Satsuki wpatrywała w topniejący wosk. „Notp mam
za sobą” - pomyślała. „Czas na coś przyjemniejszego.”
„- Ej, Kise. Słyszałem że wosk to dobry lubrykant.
- Aominecchi, nie pozwolę Ci wkładać mi wosku w dupę.
Aomine melancholijnie przewrócił kartkę czasopisma które
przeglądał. - Tak tylko mówię przecież...a o kleju słyszałeś?
- Wiesz, jeśli chcesz być ze mną złączony na całe życie to są
na to inne sposoby. Mniej bolesne.
- Jak małżeństwo? Wiesz, polemizowałbym, widziałem jak to
wygląda z moimi starymi, ogółem nie polecam. - Kise pierwszy raz
od początku rozmowy spojrzał na szatyna. Zmarszczył brwi.
- Więc byłbyś w stanie nabajzglać mi klej do dupy, ale
pierścionka być mi nie dał?
- I tak być go opchnął na ebayu albo coś... - Teraz Kise wyglądał
już na naprawdę niezadowolonego. Aomine nie zauważył tego od
razu, dopiero dłuższa chwila ciszy sprawiła, że i on spojrzał na
swojego rozmówcę.
- Żartuję przecież.
- Nie jesteś zabawny.
- Serio? No weź, powiem Ci żart. - Aomine mozolnie zlazł z kanapy
na której się wcześniej wylegiwał. Podszedł do siedzącego przy
biurku Kise, po czym pochylił się nad nim, opierając dłonie na
kolanach chłopaka.
- Puk puk.
- Nie bawię się w to... - Usta Aomine przywarły do ust Kise,
uniemożliwiając mu wypowiedzenie dalszych słów.
- Kocham Cię. - Powiedział, uśmiechając się szeroko. Kise
odpowiedział tym samym.
- Wyżyny romantyzmu. Humoru zresztą też.
- Wiem ciołku. Dla Ciebie wszystko. - Aomine objął chłopaka
ramieniem. - To co z tym woskiem?”
Dzwonków dźwięk, dzwonków dźwięk
Geje cały dzień
O jak fajnie jest gdy ogień strzela przy dupie
Tak jest!
Satsuki uśmiechnęła się. Ta debilna prawa zawsze sprawiała, że
jej serce topił się odrobinę. Nie trwało to długo, szybko
spoważniała. Druga w nocy. Co jeśli nie zdąży? Koniec. Mogiła.
Grób.
Grób?
„ Takao nie lubił pogrzebów. Były ponure, ciche,smutne o to wcale
nie było złe, ale po nich były stypy, pełne starych ludzi
zażerających się darmowym żarciem, obgadujących kogo popadnie i
najprawdopodobniej zwijających zastawę gdy nikt nie patrzył. Albo
nawet gdy patrzyli, kto by się odważył cokolwiek powiedzieć.
Niemrawo człapał na samym końcu pochodu, starając się nie
patrzeć nikomu w oczy. Nagle poczuł na swoim ramieniu czyiś dotyk.
Odwrócił się, spostrzegając Midorimę patrzącego na niego
niepewnie.
- Takao? To już chyba tutaj. Dlaczego idziesz dalej za tymi ludźmi?
- Chłopak wzruszył ramionami. - A, zagapiłem się. No. Więc
ciotka Zośka, tak?
- Zofia. Nigdy nie przepadała za tym zdobieniem.
- A, głupoty gadasz, na pewno za nim przepadała! - Takao nachylił
się nad nagrobkiem, szybkim ruchem zmiatając z niego liście. -
Może po prostu nie lubiła Ciebie?
- Wypraszam sobie. Ja i ciocia Zofia byliśmy bardzo sobie bliscy. -
Midorima również klęczał, wyciągając stare kwiaty z wazonika i
wstawiając tam nowe. Z reklamówki która wcześniej niósł
wyciągnął znicze, po czym rozejrzał się krytycznie po miejscu. -
Ty połóż. - rzucił do Takao, wiedząc że jemu zdecydowanie się
nad ułożeniem zniczy przyjdzie szybciej. Chłopak poustawiał je
szybko, tak szybko że Midorima nawet nie dał rady ponarzekać że
stoją krzywo, po czym podpalił świeczki w środku.
Mężczyźni wstali, by przyjrzeć się wynikowi swojej pracy. Nie
było trzeba robić wiele, bo grób był zadbany. Ciotka Zofia
musiała być lubiana w rodzinie Midorimy. Zapadła długa chwila
milczenia, w której oboje nie wiedzieli za bardzo co począć. W
końcu Midorima wziął głęboki oddech i chwycił Takao pod ramię,
po czym zaczął mówić.
- Ciociu Zofio...chciałbym Ci kogoś przedstawić. Ten tutaj to
Takao Kazunari, mój...mój partner. Jesteśmy ze sobą od pół
roku. - Takao ścisnął skostniałe palce Midorimy. Uśmiechał się.
- Jesteśmy ze sobą bardzo szczęśliwi.
Niska kobiecina w sterczącej czapeczce minęła ich, gmerając coś
o lewicowych kurwach. Takao zakrył usta dłonią, tłumiąc chichot.
Midorima zbliżył się do niego, prędko całując palce zakrywające
jego wargi. Zaraz po tym jego twarz zniknęła, skryta przez
opleciony wokół szyi szal.
- No...to chyba wszystko.”
We wish you a merry homo
We wish you a merry homo
From the bottom of our heart
Trzecia w nocy. Godzina szatana. Godzina o którj Satsuki powinna
spać. Godzina smutów.
„ Kagami objął członek Aomien ustami, spoglądając kochankowi
prosto w oczy.
- Chwila, rozmyśliłem się. - Aomine wręcz wyrwał swojego penisa
z ust Kagamiego. - Odwróć się.
Kagami posłusznie wykonał polecenie. Po chwili prącie Aomine wbiło
się niego tak, jak nóż w rozgotowaną marchew. Fallus Kagamiego
stanął na baczność. Ta dwójka uprawiała słodką, słodką
miłość do brzmień Tove Lo, po czym szczytowała razem. Długo po
tym rozmawiali, szepcąc do siebie czułe słówka.”
Jest taki dzień
Kiedy wszystko
Jest pedalskie
Satsuki była zadowolona. Tak niesamowicie zadowolona. Miała zamiar
zachować dla siebie kopię tego majstersztyku. A najlepiej
wydrukować ją, wylaminować i powiesić na ścianie. A najlepiej
użyć go jako tapety w pokoju.
Była czwarta. Dziewczyna ledwo była w stanie patrzeć na ekran
komputera. Miała jednak do napisania jeszcze jedną pracę.
„Głowa Akashiego wychyliła się zza framugi. - Co to znaczy „baba
od woku jest większym absolutem”?
- Tyle, Akachin – Murasakibara ani na chwilę nie oderwał się od
pracy – ,że makiełki zrobię tak, jak ona przykazała.
- Ale...ale jak ty tak możesz...- Akashi bardzo starał się ukryć
drżenie głosu.
- Mogę i będę. Świąteczna lekcja woku nie pójdzie na marne. A
co do absolutów...cóż, jesteś od niej wyższy, to chyba tyle. -
Paznokcie Akashiego, mimo że dość krótkie, wbiły się w mahoń.
- Jak ty śmiesz...- Łyżka pełna czarnej brei poszybowała w
stronę Akashiego z prędkością japońskich linii kolejowych. -
Smakuje, co nie?
Akashi niechętnie przytaknął. Murasakibara uśmiechnął się z
zadowoleniem.
- Tak jak mówiła. Sekret to duża ilość pszenicy, miodu i
afrodyzjaków. - Akashi westchnął, przecierając skronie ze
znużeniem. - Po fakcie powiedz mi przynajmniej jakich.”
I wszystkiego gejowego!
Satsuki promieniała z radości. Każdy tekst był wydrukowany,
oprawiony i opakowany, gotowy do podarowania bliskim na święta. A
co najlepsze, była piąta rano. Dziewczyna wyrobiła się z
deadlinem.
Już nie mogła doczekać się min przyjaciół, gdy wręczy im ich
prezenty.
Drogi czytelniku!
Za każdym razem gdy pomyślisz, że jesteś na kompletnym dnie, przypomnij sobie że to napisałam. Tak o, cobyś wiedział że można spaść niżej.
Wesołych świąt!!!
nie ma nijihaiów.
OdpowiedzUsuńjest mi smutno, vinc jak mogłaś.
/zakopuje się dalej w rowie
popieram i
Usuńnie ma akafuri ,ale nawet fajne, też sie zakopuje D:
~Wielki Mistrz Monte
sorry, nie przepadam za tymi parami
Usuńplus chciałam żeby tu były tylko postaci z pokolenia cudów, takao to wyjątek potwierdzający regułę
/szuka własnego rowu
Czasami jakoś rozczulasz mnie bardziej niż zwykle.
OdpowiedzUsuńPiękna AoKaga. Wzruszyłam się.
Gejowych świat. Cyckow, makielkow, Mikołaja.
Wesołych Świąt!
OdpowiedzUsuńTak metaforycznych i.. pięknych dzieł jak ta AoKaga to jak na lekarstwo - pierwszy raz w życiu się tak wzruszyłem.
OdpowiedzUsuńŁochajo. Nominowałam Cię do fabryki zła jaką jest Liebster Award! Szczegóły znajdziesz na tym blogu: http://wizje-rudej.blogspot.com. Mam nadzieję, że nie zlinczujesz mnie za to albo coś. >^o.o^<
OdpowiedzUsuń~Ruda
Doberek! ^^ Nominowałam Twojego bloga do Liebster Award, mam nadzieję, że znajdziesz czas, by odpowiedzieć :D ♥
OdpowiedzUsuńPo szczegóły zapraszam tutaj:
http://story-yuuki.blogspot.com/2015/01/dziekuje-drogiej-megan-za-nominowanie.html
Umarłam.
OdpowiedzUsuńTotalnie.
To było idealne.
Przy okazji, ja też nominowałam cię do Liebstera. Szczegóły u mnie :3
OdpowiedzUsuń